piątek, 20 marca 2015

"Misja 100", czyli challenge accepted

Dobry wieczór!
Wiem, pamiętam obiecałam serialowe top10, ale kiedy do mnie dotarło, że to nie wystarczy wybrać 10 seriali i rzucić od tak, trzeba się pozastanawiać i pomyśleć co się lubi bardziej, a co mniej, a na chwilę obecną nie mam czasu na zastanawianie się. W niedalekiej przyszłości pewnie się tym zajmę.
Kolejna sprawa - podobno ze strony lubimyczytać można stworzyć sobie biblioteczkę. To może być ciekawa sprawa, może kiedyś na blogu pojawi się do tego odnośnik.
I teraz sedno postu.
W niedzielę byłyśmy z współlokatorką na zakupach w galerii i oczywiście zajrzałyśmy do Empiku w celu obczajenia nowych książek. W pierwszym momencie rzuciłam się na drugą część If I Stay, ale potem zobaczyłam "Misję 100", czyli książkę na której jest wzorowany serial The 100. Zaciekawiona jak wielkie zmiany powprowadzali i zdecydowanie zachęcona tym, że w książce jest Bellarke kupiłam ją. Miała wylądować na górce "do przeczytania", ale... Gusia rzuciła mi wyzwanie, które w wielkim skrócie można nazwać "przeczytasz w jeden dzień". Wygrałam, w nocy z poniedziałku na wtorek skończyłam czytać. Jak na ostatnie przygody z czytaniem to dość rekordowe tempo. 
Na zdjęciach okładka i "skrzydełko" (totalnie nie wiem jak to się nazywa), jakoś taka jaka jest, cóż zrobić.
Ogólnie historia serialowa i książkowa kompletnie się od siebie różni. Pierwsza rzucająca się w oczy różnica to czas spędzony w kosmosie: książka - 300 lat, serial - niecałe 100. Kolejna różnica to postacie. Pokrywają się tylko... cztery postacie Clarke, Bellamy, Wells i Octavia, reszta jest bez imienna lub ma zmienione imię jak wicekancelrz Kane, który w książce ma tak dziwne nazwisko, że nawet nie potrafię go przywołać z pamięci.
Zmiany zmianami i różnicami, ale czy mimo tego warto jednak przebrnąć przez książkę? Tak, zdecydowanie warto. Klimat 100 jest zachowany, książka jest ciekawa i pokazuje coś czego w serialu nie ma, a dokładniej życie przed zesłaniem na Ziemię oraz po części dzięki historii Glass przybliża życie na Arce. 
Narracja jest trzecioosobowa, ale prowadzona z perspektywy czterech osób. Główny bieg historii przeplata się z retrospekcjami, które mają nam przybliżyć naszych bohaterów (szczerze powiem, ten zabieg w 100% mnie kupił, uwielbiam retrospekcje). Clarke, córki znanych naukowców; Wellsa, syna kanclerza (a właśnie, imię kanclerza jest takie same w serialu i książce); Bellamy'ego (historia Bellamy'ego też w większej części się pokrywa)  i Glass. Jeżeli chodzi o postacie serialowo - książkowe to moje odczucia wobec nich są mniej więcej takie same, więc Clarke i Bellamy'ego kocham, a Wells zwyczajnie mnie drażni. Zaś Glass, na początku byłam zagubiona, ale z każdym jej rozdziałem coraz bardziej mi się podobała.
Um, trudno się piszę o czymś, chcąc do tego zachęcić, a jednocześnie nie zdradzając za wiele.W każdym razie zachęcam, a tego powyżej nie mogę nazwać recenzją, bardziej swego rodzaju opinią. Gorąco polecam.
Informacje ogólne:
Tytuł oryginalny: The 100
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: premiera 4.02.2015
Seria: Misja 100, tom 1
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 264

piątek, 6 marca 2015

Dobry wieczór.

Chciałam się tylko przywitać, żeby to wszystko ładnie wyglądało. Pierwszy poważny post pojawi się pod koniec tygodnia (tak sądzę) z serialowym top10.
Co na blogu?
Amatorskie recenzje (filmów, książek, seriali), podsumowania tygodnia/miesiąca... to tak głównie. Może czasami jakieś typowo życiowe relację.
Obiecuję, że będę się starać dodawać coś co tydzień, żeby blog nie świecił pustkami, ale zobaczymy jak to w praniu wyjdzie.
Miłego weekendu wam życzę!
Ps. zapraszam do zapoznania się z książkowym wyzwaniem na ten rok. Idzie mi marnie, ale zawsze coś.